- I could spend my life in this sweet surrender, I could stay lost in this moment forever. Well, every moment spend with you Is a moment I treasure - zaśpiewałam, wpatrując się w białą kartkę, na której drobnym druczkiem, wypisane były słowa piosenki Aerosmith. Nie poradzę sobie zganiłam się w myślach, nerwowo wystukując palcami rytmiczny pląs pasujący do tempa melodii.
- Cześć! - odwróciłam się, spoglądając na blondynkę, która delikatnie się uśmiechała. Szara bluzka delikatnie podkreślała jej nienagannie szczupłą talię, a nogi zakryte były pod długimi, do kostek obcisłymi spodniami, który opinały chude nogi. Na szyi zwisał wisior, który pełnił rolę ozdobnika, a na ramiona zarzuconą miała skórzaną ramoneskę.
- Jestem Amy - wyciągnęła dłoń ku mnie, a ja nieśmiało odwzajemniłam gest delikatnie zaciskając rękę dziewczyny.
- Emily - wyjęczałam cicho, spoglądając w brudną od tysięcy par butów, podłogę.
- Co będziesz śpiewać? - spytała, przybliżając się bliżej. W milczeniu, podałam jej nieskazitelnie białą jak śnieg kartkę. - A ja to - spojrzała na mnie weselej, podając mi pokreślony, cienki kawałek drewna.
- Lubię to - odpowiedziałam, nucąc w głowie piosenkę Nirvany.
- Boisz się? - zapytała cicho. Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Trochę - szepnęłam w odpowiedzi.
- To wcale nie jest straszne - stwierdziła po chwili. - Po prostu śpiewasz - przyznała z uśmiechem - jak na castingu - machnęła ramionami, żwawo gestykulując. Zazdroszczę pomyślałam, patrząc na swoje buty. - Tylko po prostu śpiewasz część tekstu.
Westchnęłam cicho.
- Ej. Na serio się tremujesz? - spytała dotykając mojego ramienia. - Nie ma czym - dodała, puszczając mnie wolno.
Na mojej twarzy zakwitł delikatny uśmiech, spowodowany śmiałością i dobrą energią dziewczyny.
- Następujące numery: 3895, 3896, 3897, 3898, 3899, 3900 proszone są o udanie się na scenę - usłyszałam, analizując każde usłyszane z głośników słowo.
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
- Co? - zdziwiłam się promiennością dziewczyny, która w dalszym ciągu chichotała cichutko. - No co?
- Spójrz na swoją bluzkę - odpowiedziała, a ja wykonałam zadanie jakie postawiła przede mną. Zerknęłam na bluzkę, nie zwracając uwagi na zbędne szczegóły.
- Co w niej takiego dziwnego? - zapytałam zdziwiona.
Nie przestawała się śmiać.
- To nie jest śmieszne! - powiedziałam, dając jej kuksańca w bok. - No weź!
- Idź na scenę, bo nie zdążysz - odpowiedziała ledwo przytrzymując się na stopach. Jeszcze raz spoglądnęłam na t-shirt. Nic specjalnego. Naklejka a pod nią zwykła kolorowa bluzka oversize.
Podeszłam do zadania raz jeszcze, nadal nie rozumiejąc z czego tak śmieję się Amy.
- Naklejka! - prawie że krzyknęła. - Masz numer 3897! - dodała, wypychając mnie z łazienki. - Powodzenia!
Przyda się przeszło mi przez myśl.
Pędem ruszyłam w stronę paroosobowej grupki nieznajomych mi ludzi, którzy stali przy dużych ogromnych drzwiach.
- Cześć - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się spoglądając na chłopaka. O głowę wyższy ode mnie chłopak o ciemniejszej karnacji.
Podniosłam głowę, gdyż brak kontaktu wzrokowego utrudniał rozmowę z nieznajomą osobą. - Mam na imię Zayn - przedstawił się.
- Emily - odpowiedziałam, z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Spojrzałam w oczy chłopaka, które przybrały łagodności. Z chwili na chwilę ich kolor stawał się co raz bardziej czarujący. Tak. Miał ładne oczy.
Topiłam się w nich. Co raz bardziej.
- ... Słuchasz mnie? - spytał, tym samym wyrywając mnie z przemyśleń. Poczułam jak moje policzki przybierały makowy kolor, a ja sama nie mogłam znaleźć miejsca dla moich oczu.
- Przepraszam - wydukałam, jeszcze bardziej się rumieniąc. - Zamyśliłam się - dodałam, posyłając mu delikatny i subtelny uśmiech.
*
Wzięłam komórkę w dwie dłonie, uprzednio wyciągając ją z tylnej kieszeni obcisłych spodni. Chwyciłam go mocniej, odblokowując ekran kodem przypominającym cyfrę 4. Na dotykowym ekranie wystukując kolejno układające się literki w nazwę jednego z moich ulubionych portalów społecznościowych. Twitter jest bardzo ciekawym miejscem w dobie internetu oraz komunikacji komputerowej.
Na klawiaturze, która wyświetliła mi się za raz po wejściu na stronę wpisałam krótkiego tweeta: "trzymajcie kciuki? tak. trzymajcie c: x", po czym kliknęłam przycisk tweet, a niedługa wiadomość została wysłana.
- Jerkins, McCormick, Tomlinson, Jesophs, Malik, Laurenzo, Prickle, Horan, Foster, Fitzgerald, Styles oraz Payne - ktoś zaczął wywoływać nasze nazwiska. Przynajmniej padło tam moje. - Na scenę!
Kolejno, w siódemkę udaliśmy się na szeroką scenę. W tym momencie mogłam założyć się, że za nami ciągnie się sznur kamer, a każdy nasza łza, czy okrzyk radości zostanie sfilmowane i posłane przed ekrany w sobotnie wieczory. Show-biznes.
Ustawiliśmy się w równym rzędzie, trzymając się za ręce. Właśnie w takich chwilach nienawidzę czasu. Tak wolno płynących chwil, czy minut. Nurtujące czekanie.
Odetchnęłam głęboko.
Spojrzałam na pozostałe osoby towarzyszące mi na scenie. Blondyn, ubrany w czerwoną koszulę z czarną kratą. Przeszło poznany Zayn, który na ramionach miał zarzuconą czarną bluzkę, z pod której wystawał kawałek zwykłego białego t-shirtu. Zdenerwowany chłopak o bujnej fryzurze, na włosach założoną miał dłuższą czarną czapkę, a jedyną rzeczą w ubraniu prócz okrycia głowy, mogłam dostrzec czarny medalik. Śliczny.
Zdenerwowany brunet, trzymający zaciśnięte kciuki przy brodzie, na sobie miał zwykłą czarną bluzkę. Zwyczajną. Amy i szatyn, którzy widocznie się znali. Chłopak uśmiechał się delikatnie, przez co delikatnie prześwitywało lekkie zmartwienie. Poprawił bordową czapkę, którą miał na głowie, czekając na werdykt jurorów.
- Wiem, że to dla was trudne - zaczęła Sherzinger, patrząc na swój strój. Delikatna sukienka, połączona z kamiennym naszyjnikiem. Trafny wybór. - Ale wybór również nie był prosty dla nas.
- Spędziliśmy wiele dni, nad rozmyślaniem na temat uczestników programu X-Factor - dopowiedział Simon.
Głośno przełknęłam ślinę.
- Chcielibyśmy podkreślić, że jesteście niesamowicie utalentowani - dopowiedziała brunetka, wiercąc się na swoim krzesełku.
- Jest nam niesamowicie przykro, ale podjęliśmy decyzję - odparła Nicole, poprawiając swoje długie czarne włosy.
Nastała niezręczna cisza.
- Chciałbym Was tylko ostrzec, że taki program to ciężkie brzemię - westchnął Cowell. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie. Co to znaczy? - A wy musicie sobie z nim poradzić - dodał, uśmiechając się powoli.
Po chwili do moich uszu dobiegł cichy szloch, stłumiony przez ramiona przypadkowej osoby chichot i wiele innych dźwięków radości. - Ale - zrobił pauzę, by odetchnąć, przerywając tym salwę fikołków, misiaków i innych aktywności - musicie pracować z całych sił - przycisnął palec do blatu. - Musimy widzieć, że Wam zależy.
Wszyscy zaczęli tulić się do siebie. Każdy wpadał w ramiona każdego.
Blondynka podeszła do mnie rzucając mi się na szyję. Mocno przycisnęła mnie do siebie, kołysząc delikatnie.
- Jesteś szczęśliwa? - spytałam. Choć znałam odpowiedź, lubię patrzeć na szczęście innych. Naprawdę.
- Bardzo - odkleiła się ode mnie, starając się nie zmazać łzami makijażu.
z perspektywy Amy
Schody, zakręt, w prawo, prosto korytarzem i na lewo, znowu schody, potem w lewo i w prawo, trzecie drzwi na wprost salonu – jestem. Szybkim tempem przemierzyłam cały dom, aby dostać się do mojej sypialni. Wpadłam do niej z hukiem i od razu skierowałam się do mahoniowych drzwi na wprost pokrytego zieloną narzutą i setką różnokolorowych poduszek łóżka. Z najwyższej półki ściągnęłam, a raczej zrzuciłam torbę podróżną szarpiąc za jeden z uchwytów. Przeciągnęłam ją pośpiesznie na środek pokoju, który utrzymany był w kolorach śnieżnej bieli i urozmaicony dodatkami w kolorze rubinowym. Opróżniłam garderobę nawet nie patrząc jaki rzeczy pakuję, po czym włożyłam do podręcznej torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Zlustrowałam pomieszczenie zdenerwowanym wzrokiem – jeden wielki bałagan. Mama mnie zabije przeszło mi przez myśl. Ale czy mamą można nazwać osobę, z którą tylko co jakiś czas mija się obojętnie w kuchni, czy wymienia kilka bezsensownych zdań na temat pogody rozważałam. Ostrożnie uchyliłam duże drzwi mojej sypialni i wychyliłam delikatnie głowę, rozglądając się na wszystkie strony. Ani śladu pokojówki. Odetchnęłam z ulgą, po czym z rozwagą wyszłam z pokoju, pamiętając o delikatnym przymknięciu drzwi. Kolejne schody jęknęłam w myślach krzywiąc się niemiłosiernie, mając świadomość, że zaraz będę musiała pokonać kolejne kilkaset stopni i tym razem z bagażem. Będąc już przy wyjściu zgarnęłam szybkim ruchem bloczek karteczek i długopis ze stolika obok altanki. Po momencie śnieżnobiała kartka zapełniona była moim pochyłym pismem.
Lecę spełniać swoje marzenia.
w mikrofali zostawiłam ryż do odgrzania.
Amy xx
*
Stałyśmy przed wejściem do naszego tymczasowego miejsca pobytu w domu jurorskim. Moja nowa koleżanka Emily nerwowo obgryzała paznokcie, uważnie wpatrując się w klamkę – podobnie jak ja. Lekko podirytowana nacisnęłam złoty uchwyt i niepewnie pociągnęłam w dół, tym samym uchylając szeroko brązowe drzwi. Moja nowa partnerka weszła jako pierwsza i rzucając swój bagaż pod ścianę, po chwili poległa na łóżku. Poszłam w jej ślady, jednak tego co zastałam nie byłam w stanie opisać. Pokój o rozmiarach góra cztery metry na cztery. Dwa łóżka, które oddzielał mały stolik nocny bez górnej powierzchni, a przy drzwiach komoda z brakującymi szufladami. Nie wierze przeszło mi przez myśl.
-I to tak na poważnie? – zapytałam lustrując twarz Emily, na której widniał szeroki uśmiech. –Czy ja jestem w ukrytej kamerze? –rzekłam nerwowo, obracając się wokół własnej osi, aby obrzucić sypialnie zmieszanym spojrzeniem. –To chyba jakieś żarty. –zwróciłam się w stronę blondynki.
-Przestań, nie jest tak źle. –odparła, starając się mnie przekonać.
Usiadłam ostrożnie na łóżku, starannie układając moją kopertówkę na kolanach. Może faktycznie ma rację? Może powinnam jak to oni mówią ‘wychillować’? zaczęłam się zastanawiać. Doszłam do wniosku, że aby się przystosować powinnam brać przykład z mojej partnerki. Odłożyłam torebkę na zapadający się stolik i ułożyłam na wznak, w takiej pozycji jak moja koleżanka. Skrzywiłam się nieznacznie, gdy poczułam zapach stęchlizny pochodzący od przeżółkłej pościeli. Dziewczyna po chwili wybuchła śmiechem. Spojrzałam na nią zdumiona, a kiedy spostrzegłam, że to ja jestem źródłem humoru odburknęłam coś zażenowana.
-Czyli mam rozumieć, że ci się tu nie podoba? –blondynka zwróciła się do mnie, obdarzając niezwykle promiennym uśmiechem.
-Cóż… - zaczęłam nieznacznie się krzywiąc. –przywykłam do bardziej… -zrobiłam krótką przerwę, aby dobrać odpowiednie słowa. – sterylnych warunków. – zakończyłam nieco pewniej.
-Idziemy poznać resztę? –zaproponowała po chwili na co przytaknęłam wdzięczne, za to, że nie musiałam spędzać chociażby tych kilku minut w tym pokoju, który wołał o pomstę do nieba.
Wyszłyśmy z tymczasowego miejsca lokum i przeszłyśmy się korytarzem. Minęłyśmy jedną sypialnie i choć była pusta to domyślałyśmy się, że ktoś tam będzie mieszkał, na co wskazywały nierozpakowane bagaże pod ścianą. Zrezygnowane zajrzałyśmy do trzeciego pomieszczenia. Niemożliwe pomyślałam lustrując lokum speszonym wzrokiem. Nastolatek przypominający wyglądem Justina Biebera dźwigał na plecach chłopaka o ciemnej karnacji. Blondyn, który swoją drogą powinien zadbać o włosy, ponieważ widać mu brąz odrosty, konsumował kanapkę. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że wyglądający na najstarszego ze wszystkich szatyn, stał nad nim i krzyczał coś w stylu ty potworze, ta kanapka miała rodzinę. Piąty z kolei – brunet o kręconych włosach leżał na kapie do góry nogami i przypatrywał się wszystkiemu z lekkim zażenowaniem. Muszę przyznać, że to właśnie on najbardziej przykuł moją uwagę. Ładny przeszło mi przez myśl. Chłopak po chwili spotkał się z moim spojrzeniem, a ja speszona spuściłam wzrok, po czym przerzuciłam go w bok, gdzie jeszcze przed momentem stała Emily. Gdzie ona jest? Pytałam się sama siebie lekko zdenerwowana i wtedy spostrzegłam, że dołączyła do zabawy chłopców. Co robić ? Myśl Amy, myśl motywowałam sama siebie. Przecież nie zaczniesz się z nimi wygłupiać, to niedorzeczne karciłam się w myślach, które przerwał niebieskooki szatyn, w którym po chwili rozpoznałam Louisa.
-Cześć –powiedział promiennie machając do mnie, nie zważywszy na to, że znajduje się pół metra ode mnie.
-Cześć –odparłam i obdarzyłam go zdezorientowanym uśmiechem. –Co robicie? –zapytałam bezsensownie i zaczęłam lustrować wszystkich po kolei.
-Teoretycznie zapoznajemy się –odpowiedział z lekkim zakłopotaniem i podrapał się w tył głowy.
-‘Teoretycznie’? –powtórzyłam zdumiona, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Nieważne –odparł lekko zakłopotany. –Ten, który ujeżdża Liama, to Zayn –oznajmił ze śmiechem. –Blondyn z kanapką to Niall –dodał. –A ten upośledzony to Harry –zakończył i roześmiał się dźwięcznie.
-Słyszałem! –dobiegł do mnie krzyk brązowowłosego chłopaka, który z oburzeniem mordował wzrokiem Louisa.
-Postaram się zapamiętać –rzekłam z uśmiechem i usiadłam na jednym z trzech łóżek, które znajdowały się w pokoju.
Przyglądałam się zabawie szóstki młodych ludzi i ze smutkiem musiałam stwierdzić, że nie umiem zachowywać się tak jak oni. Wolą się wygłupiać, a ja iść do kawiarni z przyjaciółkami. Jestem jakaś inna stwierdziłam z wyrzutem. Chyba rodzicom coś poszło nie tak w trakcie stosunku, skoro urodziłam się taka jaka urodziłam pomyślałam oburzona, w duchu przeklinając Katharine i Johna. Chyba po prostu jestem zbyt poważna. Przyglądałam się Emily, która bardzo szybko załapała kontakt z większością poznanych znajomych. Zazdroszczę przemknęło mi przez myśl. Jej strój bardzo różnił się od mojego. Wybielone szorty i luźny niebieski sweter diametralnie kłóciły się z moimi granatowymi obcisłymi rurkami i koronkową białą bluzką. Jestem ciekawa jak się będziemy dogadywać, jeśli nasze gusta są tak bardzo odmienne. Boże, o czym ja myślę, dopiero co się poznałyśmy skarciłam się i postanowiłam nie wracać do tematu. Spostrzegłam, że obok mnie zasiada chłopak, o ile się nie mylę miał na imię Zayn.
-Zayn –powiedział nawet na mnie nie patrząc. Strzał w dziesiątkę i sto punktów za pamięć dla Amy usłyszałam w głowie znajomy mi głos prezentera teleturniejów.
-Wiem. –rzekłam.
-Ale ja nie wiem jak ty się nazywasz –oznajmił obojętnie i utkwił wzrok w szalejących nastolatkach.
-Amy –odparłam. –Amy Jerkins –dodałam i w grzeczny sposób podałam mu rękę, której nie uścisnął. Speszona zabrałam dłoń i skrzyżowałam nogi.
-Nazwiska i tak nie zapamiętam –stwierdził arogancko co zignorowałam. –Masz ładne włosy –powiedział i pierwszy raz załapał kontakt wzrokowy.
-Dziękuję –odparłam z delikatnym uśmiechem. Mogłam się założyć o to, że moje policzki stały się różowe – zawsze tak reagowałam na komplementy.
-Słodko się rumienisz –rzekł jakby czytając mi w myślach i odszedł puszczając mi oczko.
-Dziękuję? –powiedziałam mniej pewnie, sama do siebie.
A więc witam. Tu nadaje Emily. Tak ta sama nierozgarnięta blondynka :) Chciałabym tylko powiedzieć i serdecznie Was za to przeprosić, gdyż interpunkcja w mojej części tego rozdziału jest starawa i bardzo bardzo niepoprawna. Z resztą jak cały tekst. Był pisany bardzo dawno, przeszedł wiele metamorfoz i mam nadzieję, że tych korzystnych c: Część Amy pisała dla Was niedoszła autorka sam aww, która niestety nie może prowadzić tego bloga, dlatego też taka cudowna osoba jak Koni godnie zastępuje jej miejsce :) Troszkę wcześniej dodaję ten rozdział, ale bardzo chciałam poznać Waszą opinię na ten temat. Tylko nie zraźcie się tej pisowni z mojej strony, błagam! :)
Kocham Was i trzymam kciuki za naukę,
Jannele - Emily xx
Jannele - Emily xx
super się zapowiada i nie mogę się doczekać kolejnych części :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! :D Idealna długość, idealna treść, po prostu idealnie! Od samego początku mi się podoba co dobrze wnioskuje! <3 Teraz już łatwiej mi określić jakie są dziewczyny i muszę przyznać, że chyba sporo je różni, jednak jak mniemam nie bez powodu coś je połączyło. :> Mają dość różniące się od siebie charaktery, jednak wydaje mi się, że to właśnie tutaj pasuje! No i jeszcze nasi chłopcy! Jejku! Ostatnio oglądałam ich nagarnia z xf i kurczę! :') Tak mi smutno, bo jak teraz na nich patrzę to się okazuje, że są już tacy... doroślejszy, ale dzięki Waszemu opowiadaniu znowu mogę ich sobie wyobrazić jako takich... kochanych, małych nastolatków, haha! Od wczoraj w końcu nastolatkiem pozostał tylko Harry! :( Dobra, już nie zanudzam moimi refleksjami, haha. Ciekawi mnie co będzie dalej i co z tego wyniknie, bo jak na razie zapowiada się bardzo ciekawie! :)) Czekam na dalszą część opowiadania i mam pytanko! Bardzo zaskoczyło mnie to że pisała to sam! Serio, nie spodziewałam się tego! :O Bardzo lubiłam, jej, że tak to nazwę twórczość i chciałam się spytać czy wiesz może co takiego się z nią dzieje i czy jeszcze wróci na swojego starego bloga? :( Czekam na kolejny i do napisania! :)
OdpowiedzUsuńChyba nie jesteśmy odpowiednimi osobami, by o mówić, dlaczego zdecydowała się oddać bloga. Na swojego starego mam nadzieję wróci, bo ciągle ją do tego przymuszam, ponieważ jak ty lubiłam wszystko, co pisała :)
UsuńKoni, a ty kiedy dodasz nowy rozdział na swojego bloga??? Tęsknię :((
UsuńWeny xoxoxo
@DirectionerxOla
Nie mam słów. Wow. Emily i Amy są takie odmienne, ale to jest fajne. Obydwie są naprawdę urocze, ale mam cichą nadzieję, że niedługo pokażą swoje pazurki ;) Zayn jest taki.. dziwny, że tak powiem. Te jego zachowanie w stosunku do Amy jest jakieś dziwne. Ale cóż, moje serce podbił lokowaty Harry <3
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział jest cudowny :)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
PS 1 Przepraszam, że mój komentarz jest do bani. Ale następnym razem postaram się napisać coś bardziej kreatywnego :)
PS 2 Czy mogłybyście mi powiedzieć jak zrobiłyście ten tweet?
Normalnie zrobiłam konta obu bohaterek i robię screeny! :) Zawsze możecie zaobserwować @dude_foster i @jerkins_amy c:
UsuńMi juz sie podoba. Czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim na sam początek chcę przeprosić za to, że tak późno komentuję, ale po prostu teraz nie mam kompletnie na nic czasu :C
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pomysł, że Tom 1 jest o ich przygodach w X-factor! <3 Brakuje mi ich z tamtego okresu, bo z każdym dniem robią się coraz starsi... A dzięki Wam mogę - tak jakby - przeżyć ten okres z nimi na nowo :')
Główne bohaterki są bardzo ładne i - napewno - utalentowane. Może wyjść niezła - wręcz - wybuchowa mieszkanka z połączenia ich charakterów, które totalnie się od siebie różnią! Wow! :D Jednak podobno w koncu przeciwienstwa się przyciągają ;)
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny :) xx
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że rozdział 1 jest sto razy lepszy od prologu! Co nie znaczy oczywiście, że prolog nie jest ciekawy... Jednak pod względem samej pisowni, zasobu słów, ta treść jest lepsza od poprzedniej. :) Zabawne jest to, że obie bohaterki są takim jakby połączeniem moich dwóch, odrębnych cech charakteru. Naprawdę, czasem miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie. :D Sam pomysł na historię jest hm... oryginalny, naprawdę oryginalny. Ja bym nie udźwignęła takiego brzemienia. Oglądam masę programów rozrywkowych, właśnie z takiej tematyki, ale nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, by zrobić tego typu opowiadanie. Jestem ciekawa jak rozwinie się dalsza akcja, kto z kim będzie, bo jak na razie nie wiadomo, co bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że stworzycie coś naprawdę fajnego! Dodaję blog do obserwowanych i będę śledzić dalsze przygody głównych bohaterów :D
OdpowiedzUsuń+Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga. Jak na razie, jest dopiero prolog, więc nie ma za dużo do czytania, a każda opinia ma dla mnie naprawdę wielkie znacznie. -> http://i-love-you-like-never.blogspot.com/