piątek, 11 października 2013

TOM I: część piąta

#NOTKA NA DOLE PROSZĘ :)

z perspektywy Louisa

Poczułem ciężar w okolicy bioder, dlatego też przestraszony otworzyłem powieki błyskawicznie, spoglądając na roześmianego Harry'ego, który skakał mi po brzuchu i nie miał zamiaru przestać. Uderzyłem go ramieniem, a w wyniku chłopak wywrócił się na podłogę, stękając na głos.
- Za co? - wrzasnął, otrzepując swój szeroki sweter majestatycznie. Czasem zasługiwał na Oscara i miano aktora roku.
- Nie powinieneś mnie budzić baranie! - odpowiedziałem, wstając z łóżka. Głową zatoczyłem pusty okrąg, a szyja posłusznie strzyknęła parę razy. - Która jest godzina? - spytałem, zasłaniając usta dłonią. Cicho ziewnąłem i spojrzałem na bruneta, który oglądał swój zegarek, wpatrując się w tarczę czasomierza.
Chwyciłem do w połowie uzupełnioną butelkę wody, i przechyliłem ją, by wypić jej zawartość.
- Ja do Ciebie z sercem, a ty do mnie z kłami - syknął, nie odrywając wzroku od bransolety. - Za siedem pierwsza - oznajmił spokojnie, na co wyplułem to co miałem w ustach.
- Co kurwa? - krzyknąłem, odrzucając ją w kąt pokoju, a plastik odbił się od ściany z hukiem. - Jak to za siedem pierwsza?
- Już za sześć - mruknął pod nosem, a ja wparowałem do łazienki, chwytając w ręce szczotkę do zębów. Z tubki wylałem na nią wąski pasek pasty do zębów, i jak szalony myłem zęby, szorując je stępionymi już włoskami szczotki.
Wyplułem wszystko i nachylając się do strumienia zimnej wody, lecącego z kranu nabrałem jej do ust, płucząc ich wnękę, po czym dłońmi i moimi zwinnymi palcami rozczesałem włosy, które po przebudzeniu zawsze wyglądały podobnie - były splątane i niezadbane.
Westchnąłem, jak torpeda wybiegając z łazienki.
- O trzeciej mamy występ, a jeszcze nie zrobiliśmy próby! - wrzasnąłem na stojącego w kącie Harolda, który podziwiał swoje odbicie lustrzane na wiszącej na przeciwko niego płaszczyźnie. Odwrócił się w moją stronę ze zdziwioną miną. - Nie gap się tak, tylko przyodziej w jakieś dresy czy coś - poradziłem, ręką ponaglając go, gdyż jego strojenie było nie do wytrzymania.
- Znając życie blondyny zajmą salę, więc nie ma na co liczyć - zażartował, na co zmierzyłem go ostrym wzrokiem. - Co? - zmarszczył brwi. - Zakochałeś się? - prychnął, kręcąc głową.
A żebyś wiedział, pomyślałem złośliwie.
- Nie wkurzaj mnie - ostrzegłem go, palcem wskazującym grożąc mu w zabawny sposób. Przewrócił oczami, i znikł za drzwiami łazienki, pozostawiając mnie samemu sobie.
Zgarnąłem szare spodnie dresowe, które wylądowały na krześle zeszłego wieczoru. Szybkim ruchem wciągnąłem je na siebie, zaciskając sznurki umieszczone zawiązując je w nienaganną kokardę. Na klatkę piersiową nałożyłem zwykły t-shirt w paski, a na niego zarzuciłem czerwoną bluzę z zamkiem błyskawicznym. Schyliłem się po brązowe buty, nasuwając je na stopy z małą pomocą łyżki, która pomogła mi prawidłowo założyć obuwie.
- Idę do sali! - krzyknąłem, czego Harry pewnie nie usłyszał, lecz nie zdziwił bym się, gdyż zapewne był zajęty strojeniem się przed dziewczynami z domów jurorskich.
Lubił wzrok kobiet i skłamałbym mówiąc, że i mnie się to nie podoba, jednak w tym momencie skupiałem się na jednej dziewczynie w blond włosach, która zatruła mi mózg swoja osobą i nie miała zamiaru z niego wyjść. I pomyśleć, że nie była tego wszystkiego świadoma... Że nie wiedziała, że ktoś taki jak ja - Louis William Tomlinson - durzy się w niej od momentu pierwszego skradniętego spojrzenia jej pięknej i słodkiej osóbce.
Nie miała pojęcia ile dla mnie znaczy nawet nie wiedząc o moim istnieniu. Marzyłem o tym, by wreszcie zrozumiała to, że chcę być dla niej kimś więcej niż idiotą do konkurencji w programie rozrywkowym.
Przypominając sobie to, jak zagadałem do niej podczas castingów było czymś w rodzaju popędu do zrobienia krok naprzód. Chciałem znaczyć dla niej więcej.
"Spojrzałem na blondynkę, siedzącą na marmurowych schodach. Zapewne się nudzi, pomyślałem i w duchu dodając sobie odwagi, podsiadłem się do niej schodek wyżej.
Cisza pomiędzy nami była gnębiąca, a że byłem znany z rozbawiania ludzi i umilania im czasu, wpadłem na marny pomysł by przedstawić siebie i swoja bardzo skromną osobę.
- Tomlinson - uśmiechnąłem się, na co blondynka zerknęła na mnie kątem oka - Louis Tomlinson - spojrzała na mnie. Jej nieskazitelnie czysta twarz zmaterializowała się tuż przede mną, a ja mogłem podziwiać jej anielskie piękno.
Blond włosy kaskadami opadały na szczupłe ramiona, które przyozdobione były skórzaną kurtką, przez niektórych po prostu zwaną ramoneską. Ozdobny wisior dyndał się na jej gładkiej szyi, na której dało się zauważyć dwa drobne pieprzyki usadowione mniej więcej w tym samym miejscu. Jej pełne usta wydęły się delikatnie, na co westchnąłem ciężko. Zamrugała oczami, na co talia długich i grubych rzęs zatrzepotała wesele.
Dopiero teraz zauważyłem, że roześmiała się na to w jaki sposób się przedstawiłem. Sposoby z filmów zawsze działają.
- Amy Jerkins - przemówiła a jej łagodny i aksamitny głos ocucił mnie na chwilę. Mimo to, że jej ton był chłodny i obojętny dalej chciałem ciągnąć tę rozmowę ze znudzoną moim towarzystwem blondynką. Może po prostu byłem nudziarzem?
Być może.
- Zdenerwowana? - spytałem, chcąc podtrzymać drętwą konwersację, w której dziewczyna miała niezbyt wielki udział i nie rwała się do tego by to zmienić. W żaden sposób.
- Nie - zaprzeczyła, a ja zauważyłem w jej oczach kłamstwo. Widać było, że nie była przekonana co do swojej racji - oczywiście, że nie - dodała, spoglądając na mnie. Gołym okiem zauważyłem, że próbuję przekonać samą siebie bardziej niż mnie. Bała się i to tak cholernie się bała, a ja chciałem ją przytulić.
- Powodzenia - uśmiechnąłem się, chcąc dodać jej tym choć krztę otuchy.
Zmarszczyła brwi.
- Co? - zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu. Palcem wskazującym pokazałem jej na kartkę, którą trzymała w prawej dłoni.
- Numer 2033 proszony na scenę - dźwięk głosu zarządzającego programem odbił się po pomieszczeniu, a dziewczyna zastygła w bezruchu. Nie wiedziała jak się zachować. Jej oddech stawał się co raz bardziej nieregularny a ja postanowiłem się nie odzywać.
Wstała i bez jakiegokolwiek pożegnania, odeszła ode mnie. Z każdym krokiem jej postać robiła się mniejsza i oddalała się ode mnie do momentu zniknięcia za monumentalnymi drzwiami, które były dosyć ciężkie.
- Boże - westchnąłem, ukrywając twarz w rękach."
Popchnąłem duże drzwi, prowadzące do sali gimnastycznej, w której znajdowali się trzej chłopacy, siedzący na szerokich niebieskich materacach. Wszyscy rozmawiali i żaden z nich nie zwrócił na mnie uwagi.
- Dzisiaj wielki dzień - uśmiechnąłem się, jak wszyscy przestraszeni odskoczyli od siebie, przewalając się na podłogę - nie możemy przegrać. Jesteście gotowi? - spytałem, na co Zayn nabrał powietrze, by się odezwać.
- Oczywiście - westchnął. - Musimy to wygrać - dodał, przybijając piątkę z siedzącym koło niego Niallem.
- I wygramy - odezwał się Liam, podpierając się o ścianę sali.
Oj chłopcy, pomyślałem, zasiadając się koło nich.

z perspektywy Harry'ego

Dłonią przejechałem po ułożonych włosach, jeszcze raz skradając sobie samemu pojedyncze spojrzenie w lustrze. Puściłem oko sam do siebie i ominąłem w pół otwarte drzwi łazienkowe i wyszedłem z niej wzrokiem ogarniając całe pomieszczenie. Spojrzałem na siebie i ubrany stwierdziłem, że moja osoba jest gotowa do wyjścia.
Stłumione śmiechy dudniły przez zamknięte drzwi dziwnie dudniły mi w uszach.. Mrugnąłem, wychodząc z pokoju i spoglądając na dwie roześmiane blondynki, przemierzały niezbyt szeroki korytarz, trzymając się pod ramię.
Emily uśmiechnęła się w moim kierunku, machając mi wesoło, zaś jej blond koleżanka, nie raczyła nawet obdarzyć mnie pojedynczym spojrzeniem. Doskonale rozumiem, że mogłem w jakiś sposób urazić jej dumę przedstawiając jej Camille, jednak przepraszam bardzo. To, że nigdy nie całowała żadnego chłopaka nie zależało ode mnie a spontaniczny pocałunek skrzywdził ją tylko dlatego, że był jej pierwszym. I co miałem z tym zrobić? Przepraszać ją za to na kolanach? To nie moja wina, że wyobrażała sobie za dużo przez jeden, nawet nie czuły pocałunek.
- Harry! - krzyknęła Foster, machając mi niewinnie. Jej koleżanka przewróciła oczami, ignorując mnie z całkowitą umiejętnością. Była bardzo przekonująca, jednak jako ekspert w kobietach w tej dziedzinie czułem się jak ryba w wodzie i wiedziałem kiedy stara się by facet uwierzył  te głupie gesty, totalnie nieodzwierciedlające zamiarów.
"- Cześć - podniosłem głowę, spoglądając na szczupłą blondynkę, stojącą przede mną. Dlaczego zakłócasz mój spokój, pomyślałem.
- Cześć - powtórzyłem, posyłając jej delikatny uśmiech. - Nie wiedziałem, że lubisz Ramones - zagadnąłem, a dziewczyna pozwoliła sobie zająć miejsce koło mnie.
- Jeden z moich ulubionych zespołów - odparła bez ogródek. - A ty? - spytała, lecz nie do końca wiedziałem o co jej chodzi. Zmarszczyłem brwi i powiem szczerze, że stało się to mimowolnie. - No jaką muzykę lubisz - uśmiechnęła się.
- Równie lubię Ramones - odpowiedziałem krótko, po czym odłożyłem komórkę, którą trzymałem w prawej ręce. - Powiedziałaś, że jest jednym z ulubionych zespołów - stwierdziłem, na co ta kiwnęła głową - to jakie są te inne ulubione?
- Lubię Kings of Leon - przyznała, machając ramionami - ale z tego wszystkiego to chyba Iron Maiden.
Uśmiechnąłem się mimowolnie.
Nareszcie, pomyślałem szczęśliwy. Nareszcie ktoś z podobnym gustem w muzyce!
- Masz naprawdę dobry gust muzyczny - zaśmiałem się cicho, na co kąciki ust dziewczyny powędrowały lekko ku górze.
- Dzięki - odparła, przełykając ślinę. Usłyszałem to siedząc metr od niej. Czy była zdenerwowana?
Telefon zaczął grać jedną z moich ulubionych piosenek Świętej pamięci Kurta Cobaina, a ja zerknąłem na dziewczynę nieśmiało.
- Muszę to odebrać - przyznałem, zauważając jak blond dziewczyna przypatruje mi się niewinnie. Kochałem łapać dziewczyny na takich krótkich spojrzeniach. To słodkie. Nowo poznana koleżanka odwróciła wzrok troszkę speszona, na co uśmiechnąłem się z premedytacją i powiem szczerze zrobiłem to mimowolnie i nie miałem nad tym kontroli.
Emily - bo tak miała na imię moja przeszła konwersantka - machnęła ręką na bezdźwięczne słowo siostra, którym chciałem przekazać jej kto przerwał nam naszą rozmowę.
Westchnąłem, spoglądając na telefon. Nie lubiłem okłamywać ludzi, a w szczególności dziewczyn i to w dodatku niewinnych, jednak nikt nie miał dowiedzieć się o moim romansie z Camille i chciałem strzec tego jak świętości.
Przyłożyłem telefon do ucha, uprzednio naciskając zieloną słuchawkę. Westchnąłem na dźwięk oddechu mojej kochanki.
- Harry - mruknęła cicho, a ja zatarłem ręce."
- Cześć - uśmiechnąłem się w stronę dwóch blondynek idących naprzeciwko mnie. Nawet panna Jerkins wysiliła się na słaby uśmiech, co delikatnie mnie satysfakcjonowało. Może jednak nie byłem taki straszny?

z perspektywy Amy

-Jeszcze tą! -krzyknęłam zdeterminowana. Chciałam za wszelką cenę zetrzeć ten uśmieszek z twarzy Stylesa i reszty przygłupów z tego idiotycznego zespołu.
-Oj, daj spokój. Mamy wszystko dopięte na ostatni guzik -jęknęła Lily.
-Nie wiem, jak tobie, ale mi bardzo zależy na przejściu dalej -powiedziałam, chyba za ostro, bo dziewczyna chwyciła kartkę z tekstem w dłonie i czekała, aż zacznę śpiewać początek piosenki, po czym mocno zaczęła swoją partię. Do występu przed jurorami zostało półtorej godziny. Ustaliłyśmy, że ja zacznę piosenkę delikatnie, po czym Lily wejdzie mocno i skończymy na kompromisie.
-Pół godziny -szepnęła zdenerwowana. Jak? Kiedy? Co? Gdzie? Dlaczego to minęło tak szybko?
-Pójdę się przebrać -powiedziałam praktycznie sama do siebie i stanęłam nad walizką. Jaki strój zapewni nam wstęp do występów na żywo? Zerknęłam na blondynkę. Miętowa bluzka na grubych ramiączkach, czarne spodenki z wysokim stanem i błękitne conversy. Wybrali nas, by byłyśmy kompletnie różne, prawda? Czyli trzeba pokazać, że pomimo naszych różnic, jakoś do siebie pasujemy! Zgarnęłam białą koronką sukienkę, ramoneskę i żółte martensy. Oby się udało!
Przebrałam się szybko w łazience i zerknęłam w lustro. Po raz pierwszy wyglądałam dobrze wtedy, gdy tego chciałam. Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do pokoju. Chyba przeszkodziłam Emily w rozmyśleniach, gdyż odwróciła się do mnie gwałtownie, kiedy tylko usłyszała skrzypiące drzwi.
-Ładnie wyglądasz -powiedziała słabo, potwierdzając moje wcześniejsze przemyślenia. Zdobyłam się tylko na lekkie skinienie głową i bezgłośne dziękuję. Dziewczyna podeszła do mnie i mocno objęła. Powoli odwzajemniłam gest.
-Denerwuję się -wyszeptałam, a dziewczyna zacieśniła uścisk.
-Damy radę. Jesteśmy dobre, naprawdę dobre -szepnęła pocieszająco, a ja miałam wrażenie, że chce o tym przekonać bardziej siebie, niż mnie. Nie przeszkadzały moi jednak jej zapewnienia, a gdy się ode mnie odsunęła, zdobyłam się na szczery uśmiech. Złapałam ją mocno za rękę i poprowadziłam przed dom, gdzie czekał już wielki van, który miał nas zawieść do jurorskiego domu.

*

-Stańcie tutaj i powiedzcie coś, by ludzie was polubili -poinstruował nas kamerzysta. Uśmiechnęłam sie do niego nieśmiało, a on puścił mi oko. Opanowałam wzdrygnięcie. Co jak co, ale chyba odpowiednio to zmontuje... Lili przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała. Chłopak stanął za kamerą i podniósł trzy palce do góry. Dwa. Jeden.
-Śpiew to całe nasze życie -zaczęła blondynka, a ja odetchnęłam z ulgą. -Zostałyśmy postawione przed bardzo trudnym zadaniem. Oby dwie przyszłyśmy jako solistki, jednak, by tu zostać, musiałyśmy stworzyć zespół. The Blondes. W sumie fajnie to brzmi.
-Jesteśmy dwiema blondynkami z głowami pełnymi marzeń -zaczęłam. -To wszystko jest niesamowite. Cała ta przygoda to kosmos!
-I wspaniałe doświadczenie -dodała Emily. -Samo przesłuchanie i występ przed talką ilością ludzi...
-To były najpiękniejsze chwile w moim życiu -przerwałam jej. -Wreszcie poczułam się doceniana. Takiego uczucia nigdy się nie zapomina.
-Na tym skończymy -powiedział kamerzysta, wyrywając nas z transu, w jakim trwałyśmy.
-Dziękujemy  -powiedziałam z miłym uśmiechem, po czym złapałam Lily mocno za rękę.
-The Blondes, wasza kolei.

*

-To nie jest dobra wiadomość dziewczyny -kończył swoją wypowiedź Simon, a moje serce na chwilę zamarło. -To świetna wiadomość! -powiedział z uśmiechem, a ja odetchnęłam głęboko.

-Czy to znaczy..? -zaczęła słabo Lily, na co Simon uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zakryłam dłonią usta, ale i tak nie udało mi się ukryć pisku radości. Blondynka podbiegła szybko do mężczyzny, oplatając go rękami i dziękując. Niepewnie podeszłam w ich stronę, po czym sama uściskałam bruneta.
-Daję wam szansę. Nie zmarnujcie jej -powiedział, gdy oderwałyśmy się od niego.Kiwnęłyśmy szybko głowami i trzymając się za ręce, ruszyłyśmy z szerokimi uśmiechami na twarzy do poczekalni dla ludzi, którzy się dostali.
-Nie mogę się doczekać pracy z tym człowiekiem! -krzyknęła podekscytowana Lily, a ja zaśmiałam się głośno jako potwierdzenie.


Hejka robaczki :* Powracamy z piąteczką! A więc mam prośbę. Chciałabym, żeby każdy kto czyta ten rozdział go skomentował. To ważne :) Myślimy z Koni dużo o tym blogu i mamy nadzieję, że to zrobicie :)
Poza tym chcę zobaczyć, jak naprawdę Wam zależy na blogu, bo nam naprawdę tak.
Emily, xx

Czas bym dodała coś od siebie, jako że jest to pierwszy rozdział, w którym pisałam z perspektywy Amy. 
Jestem bardzo dumna z tego, co stworzyłyśmy z Jannele i mam nadzieję, że Wam również się to podoba.  
Amy, xoxo

P.S. Jannele spami Wam nowo otwartym blogiem http://myownangelonedirectionstory.blogspot.com/ ;) ADIOS!
P.P.S. Koni na wtorek musi napisać olimpiadę z historii, więc ładnie proszę o trzymanie kciuków :)

9 komentarzy:

  1. Bardzo mi zalezy, dlatego komentuje! Cudowny rozdzial, oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. blog jest cudowny i mam nadzieje ze z niego nie zrezygnujecie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezmiernie się cieszę, że dalej piszecie :) Animacje do rozdziału są śliczne <3 Teksty Lou i Harry'ego mnie w tym rozdziale rozwaliły, jednocześnie dały nam wiele do myślenia :D Jest! :> The Blondes się dostały dalej <3 Jestem ciekawa, jak dalej rozwiniecie akcję! *.*

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny PER-FECT rozdział <3

    P.S. Powodzenia Koni - będę trzymać kciuki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To teraz może zacznę od tego, że czytałam ten rozdział dzisiaj i to już nieco wcześniej, ale nie mogłam go wtedy skomentować, bo siedziałam razem z Mer! :/ No właśnie do tego wszystkiego razem z nią to czytałam i szczerze tego żałuję! :/ Już po kilku pierwszych zdaniach Mer postanowiła sprawdzić czy da się po kimś skakać przez co zostałam niemalże zgnieciona! :( Nigdy więcej nie pozwolę jej wykorzystywać mnie do takich eksperymentów! :( To zdecydowanie zbyt bolesne i niebezpieczne! :( Wracając do rozdziału! Podoba mi się, że wplecione zostały perspektywy chłopaków! :O Jejku Lou! Jaki wspaniały, kochany i cudowny! <3 Tylko marzyć o takim chłopaku! <3 Zaś Harry... Ech... Co by można o nim powiedzieć? :/ No debil no! Nie ma innego określenia! Niby taki znawca, a gówno prawda! -.- NO HALO?! PIERWSZY POCAŁUNEK TO MEGA WAŻNA RZECZ I NIE MOŻNA TEGO TAK SOBIE IGNOROWAĆ! *-* Do tego chyba coś się szykuję... W końcu Amy całowała się z Harrym, a Lou się w niej zakochał, tak?! Cholercia! Czekam niecierplwie na kolejny i z całego serducha ściskam i całuję! :) xxxx Oby tak dalej, no i powodzenia z komentarzami! ;) Wiem jakie to trudne, bo same się z tym zmagamy! :( 97 obserwatorów i ledwo 12 komentarzy trochę załamuje! :( Ach no i zapomniałabym! Witaj Koni po długiej przerwie i obyś częściej miała czas kochana! :) xx Janelle! Dziękuję za cudowne komentarze u nas i jutri wpadnę na Twój drugi blog! :) xx Za błędy przepraszam, ale nie mam siły tego sprawdzać! :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie ma niesamowicie wciągającą fabułę. W końcu natrafiłam na coś oryginalnego i nowego, więc jest to zarazem nieprzewidywalne, co wyróżnia tego bloga spośród innych. Na pewno będę zaglądać tutaj częściej. <3

    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz natrafiłam na ten blog.Naprawdę bardzo fajny.Fabuła wciągająca i nieprzewidywalna,a cały blog jest miły dla oka + świetny zwiastun ff .Ten rozdział,jest chyba najlepszy ;) .Życzę weny i czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!! ;(
    Nie komentowałam pod ostatnimi rozdziałami, bo po prostu nie miałam czasu. Przygotowywałam się do kuratoryjnego konkursu z języka polskiego i przeszłam dalej, (a są aż trzy etapy!) więc cały czas wkuwałam i wkuwam dalej :( Mam jeszcze do przeczytania takie obrzydlistwo jak "Stara Baśń", która została napisana jakieś 130 lat temu...
    Uwierzcie, że baaarrdzoo chciałabym czytać i komentować to opowiadanie na bieżąco, wiem jaką Wam to sprawia przyjemność, czytanie wszystkich komentarzy :)
    A tak wracając do opowiadania, to nie mogę wyjść z podziwu! Nie, to źle powiedziane, wiedziałam, że stać Was na dużo, ale teraz to przerosłyście same siebie <3 Fabuła jest tak wciągająca, że nie chce mnie puścić :D Oby tak dalej kochane :)
    PS. Życzę powodzenia Koni <3
    Weny xoxoxo
    @DirectionerxOla

    OdpowiedzUsuń
  8. kochane to jest po prostu super :) nie mogę się doczekać kolejnego i trzymam kciuki za olimpiadę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. 59 yr old Business Systems Development Analyst Salmon Pullin, hailing from Baie-Comeau enjoys watching movies like Godzilla and Book restoration. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a Mirage. Zobacz wiecej tutaj

    OdpowiedzUsuń