niedziela, 25 maja 2014

TOM II: część czwarta

z perspektywy Emily 

Skronie pulsowały rytmicznie, tym samym wybudzając mnie z głębokiego snu. Otworzyłam oczy, a goła męska klatka piersiowa, w którą byłam wtulona oddychała spokojnie, unosząc się w górę i opadając w dół. Zerknęłam na niewinna twarz szatyna, który wyglądał teraz naprawdę bezbronnie. Spanikowałam. Wstałam z łózka, ubierając na nogi stare, sprane spodnie a przez głowę wciągając cienki sweterek. Rozejrzałam się niepewnie po pokoju, wzrokiem szukając skórzanej torebki. Zgarnęłam ją z blatu, wyciągając z torebki notesik. W sumie co mogłabym napisać mu w takim liściku? "Hej przespałam się z Tobą po pijaku, to nic nie znaczyło. Nie bierz tego do serca, ale na pewno nam nie wyjdzie"?! Może to i w moim stylu i parę razy zdarzyło mi się tak postąpić, jednak widząc te wszystkie scenariusze, które narzucały mi się zaraz po wyrzuceniu zgniecionej kartki do metalowego kosza, zrezygnowałam z tej opcji. Kto by pomyślał, że niewinny telefon spowoduje taką falę niefortunnych zdarzeń? Gdybym chociaż pamiętała cokolwiek od momentu niebieskiego drinka, może zakończyłoby się to w inny sposób. A teraz nawet nie wiem jak to się zaczęło... Poczułam jak ciepłe letnie powietrze bucha na moją twarz w dość przyjemny sposób. Kocham lato, pomyślałam, poprawiając opadły na czoło blond kosmyk. Lekki wiatr plątał moje włosy, a jasne słońce raziło w oczy. W oddali błysnęło jasne światło parę razy. Zlekceważyłam to. Może mi się przewidziało. Może to to słońce tak na mnie działa. Westchnęłam zakładając na nos okulary. Mimo to, że lato dobiega końca, a wieczory są co raz krótsze, nie jest to tak bardzo odczuwalne a słońce świeci równie mocno. Kolejny blask flesza upewnił mnie w przekonaniu, że jednak nie jestem sama. Pokiwałam głową z niedowierzaniem. Dlaczego ludzie tak bardzo nienawidzą ludzi?
Postanowiłam, że należy mi się kawa. Mocne, czekoladowe frappe było tym czego potrzebowałam w tej chwili, gdyż każda żyła w moich rękach pulsowała ze złości. To mogło mnie ukoić.
- Jedno średnie czekoladowe frappe - uśmiechnęłam się do wysokiej brunetki. Podrapałam się po brodzie - i może beztłuszczową malinową muffinkę - dodałam, przełykając ślinę.
- Na wynos? - spytała, na co przytaknęłam kiwnięciem głowy. - Cztery trzydzieści - mruknęła, a ja podałam jej kartę kredytową.
- Mogę prosić o Twoje imię? - spytała, sięgając po marker.
- Emily - odparłam, palcami nerwowo stukając w blat. A co jeśli ktoś się dowie, pomyślałam, wzdychając.
Spokojnie.
- Czy ty jesteś-
- Tak, ale proszę nie krzycz - jęknęłam, przerywając jej. Wiem, ze może wydawało się to niegrzeczne, jednak na pytanie, które słyszy się po raz setny trudno nie udzielić odpowiedzi. Dziewczyna odwróciła się, sięgając po kartkę po czym podała mi ją. 
-Podpiszesz mi się? - szepnęła nieśmiało, na co maznęłam ma kartce parafkę. - Dzięki. 
Zaczęła przygotowywać mój napój, a ja z braku zajęcia usiadłam przy stoliku. Wzięłam komórkę w dłoń, przeglądając najnowsze wiadomości, które otrzymałam od fanów i nie tylko w najbliższym czasie.
- Czekoladowe frappe i beztłuszczowa mufinka malinowa dla Emily, czekają na odbiór! - wesoły głos odbił się echem w powietrzu, a ja biorąc w rękę napój i wkładając papierową torebkę ze słodyczą. Grzecznie podziękowałam, czując jak komórka wibruje mi w ręce
"Och, niegrzeczna Emily!" Uśmiechnęłam się na wiadomość od Angie. Kliknęłam w link.
Eh, kolejny portal plotkarski... Czy ta dziewczyna nie ma nic lepszego do roboty?
Spojrzałam na nagłowek. "Romans za romansem! Czy tak można?" Czułam jak zakrztuszam się napojem. Ostrożnie przełknęłam to, co miałam w ustach i zabrałam się za dalsze czytanie.
Och, kto tym razem im podpadł? Tak bardzo mu współczuję...
Zapewne kolejna wesoła ploteczka na temat beztrosko imprezującej koleżanki po fachu.
Zwolnij... Co tam robi moje zdjęcie? I co tam robi zdjęcie Payne? Co on odczynił do jasnej cholery?!
Zjechałam w dół, chcąc przeczytać czarny tekst.
"Młoda artystka widocznie z rozmachem pragnie wzbić się na szczyty. Jak to się mówi? Po trupach do celu? Tym razem, trafniejsze było by stwierdzenie "Po złamanych sercach do celu". Ależ koleżanka uczy się od najlepszych..."
Spojrzałam na zdjęcie słabej jakości. Blond włosy, ten ostry zarost... Nie to nie może być prawda!
Napój wyślizgnął mi się z ręki, a broda zaczęła niesfornie trząść.
Nie, nie, nie.

z perspektywy Nialla

To nie może być prawda. To nie może być żadna pieprzona prawda! Ona nie mogła mi tego zrobić. Nie to nie jest kurwa możliwe! To nie jest do chuja pana możliwe!
Zerknąłem niepewnie na monitor, by upewnić się, że to nie jest jakiś kiepski żart, a wzrok nie płata mi przysłowiowych figli.
Jej blond włosy. Jej pełne usta w jego ustach. I ona całująca jego usta.
- To nie jest kurwa prawda! - krzyknąłem zrozpaczony, czując jak mój mocny głos łamie się na każdym słowie, wychodzących potokiem z moich drżących ust.
Wziąłem laptopa w ręce, zaciskając na nim palce. Czułem jak moje knykcie bieleją, a krew przestaje dopływać do opuszków. Zamachnąłem się dłonią do tyłu, rzucając go przed siebie. Rozbił się na ścianie z nieprzyjemnym odgłosem.
Kopnąłem w taboret, który wylądował na beżowej ścianie, przy dębowej komódce z butelkami wytrawnego alkoholu, który zadrgał pod wpływem mocnego uderzenia. - Czemu to zawsze wydarza się mi?! - krzyknąłem wpieniony, rozwalając część białej zastawy kuchennej o lśniące płytki, roztrzaskując się na drobne kawałeczki z głośnym hukiem o połyskującą podłogę.
Nie mogłem poukładać własnych myśli, które cały czas zaśmiecała Emily. I ta myśl, że byłem w niej bezgranicznie zakochany, że oddałbym za nią życie i rzucił się w ogień. I ta myśl, że ona w tym czasie całowała mojego najlepszego przyjaciela. Dlaczego jestem taki tragiczny?
Wziąłem w dłoń szklaną butelkę z barku i jednym ruchem ręki przechyliłem naczynie a resztka whiskey wylądowała w moim żołądku, rozgrzewając wnętrze całego organizmu od stóp po blond włosów i tej naiwnej główki.
Westchnąłem, zaciskając mocniej dłoń na szklanej butelce. Zamachnąłem się dłonią, uderzając nią o kant mebla, a ta rozpadła się wiele kawałków, które powoli opadały na podłogę razem z resztką brązowego trunku, który kreślił pojedyncze dróżki na schłodzonych kafelkach.
Krzyknąłem, dając upust własnym emocjom, w kąt rzucając górną część szklanej butli, na której jeszcze pozostało parę kropel odurzającego alkoholu, którego zapach rozprysł się po całym pomieszczeniu. Wydarłem się na całe gardło, lżąc sobie z serca, które uginało się pod ciężarem wszelakich wspomnień z blondynką i tych wszystkich słów, które wywoływały dreszcze na moich plecach. Nienawidziłem się za to, że zakochałem się w osobie, która odrzucała moje względy, a ja mimo to nadal tkwiłem w tej wielkiej "miłości".
Och, jestem taki żałosny...
Krzyknąłem ponownie, opierając się po ścianie. Powoli zginałem nogi, by znaleźć się w bezpiecznej pozycji, ze skulonymi nogami pod brodą. Poczułem jak do moich oczu napływają łzy.
Klucz w zamku zaczął się przekręcać, a ja spanikowany spojrzałem na bałagan, który udało mi się urządzić.
Schowałem twarz w dłoniach, myśląc Kogo niesie o tej porze?
- I wtedy powiedziała mi, że- blondynka trzymając bruneta za rękę stanęli przede mną jak wryci. Szybko puścili swoje splecione dłonie. Oboje rozejrzeli się po pomieszczeniu ze strachem w oczach.
- Wow - zamrugała oczami, wzdychając. - Co się stało? - kucnęła przy mnie, a ja popatrzyłem na nią z pogardą. Szybko skryłem się w swoich ramionach, spuszczając głowę na dół.
- Wybacz, ale wolałbym rozmawiać w bardziej określonym, męskim gronie - uśmiechnąłem się złośliwie. Zamrugała ponownie. Zauważyłem jak moje słowa zatkały ją totalnie. Definitywnie nie wiedziała co powiedzieć. I nawet zachciałem ją wtedy przeprosić, jednak szybko mi przeszło.
- Niall - jęknął Louis rozpaczliwie, opierając się o zagłówek kanapy. Spojrzał na Amy - wiesz, chyba powinnaś już-
- O nie mój drogi - przerwała mu, kiwając palcem. - Ja się nigdzie nie wybieram - przyznała pewnie - dopóki nie dowiem się wszystkiego - podparła się pod boki. - A ty masz mi wszystko opowiedzieć - zwróciła się do mnie, a ja westchnąłem ciężko.

z perspektywy Amy 

-...jesteś chyba jedyną osobą, która zna całą historię. Chciałam wyjaśnić wszystko Emily, nawet zaczęłam ją o to zagadywać i wtedy powiedziała mi, że... -gwałtownie przerwałam, widząc burdel panujący w domu chłopców. Rozumiem, jest ich piątka, ale bez przesady. Nawet ja nie robię takiego syfu, gdy nie mam się w co ubrać! Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie jest to zwykły bałagan, tylko akt złości siedzącego w kacie blondyna. Szybko puściłam dłoń Louisa i powoli rozejrzałam się po pomieszczeniu, dyskretnie sprawdzając, czy Niallowi nic nie jest. 
-Wow -wyrwało mi się, gdy zauważyłam szklany stolik potłuczony na malutkie kawalątki. A tak lubiłam trzymać na nim nogi! -Co się stało? -zapytałam i lekko przy nim przykucnęłam. Miałam cichą nadzieję, że zrobił to blondynek, a nie jacyś włamywacze. Jego pogardliwe spojrzenie utwierdziło mnie w przekonaniu. Lekko się od niego odsunęłam. Jeszcze nigdy nie patrzył na mnie w taki sposób. Przecież on był najszczęśliwszą osobą, jaką znam! A może to pozory? 
-Wybacz, ale wolałbym rozmawiać w bardziej określonym, męskim gronie -uśmiechnął się złośliwie, a ja kilkakrotnie zamrugałam. Zamurowało mnie. I uraziło. Cholernie uraziło, bo myślałam, że skoro siedzimy w tym razem to nie odtrąci mojej pomocy. Kolejna rzecz do zanotowania: jeżeli nie jesteś jedną z nich, nie masz co liczyć na szczerość z ich strony. 
-Niall -jęknął Louis, jakby mu było głupio za zachowanie przyjaciela. Poczułam na sobie jego wzrok. -Wiesz, chyba powinnaś już...
Ale to nie znaczy, ze muszę się tego trzymać!
-O nie mój drogi -przerwałam mu, kiwając palcem. On tak na poważnie? -Nigdzie się stad nie wybieram, dopóki nie dowiem się wszystkiego -dodałam pewnie, na co odpowiedziała mi cisza. Cieszę się Louis, że wiesz, iż kłótnia ze mną nie ma sensu. 
-A ty masz mi wszystko opowiedzieć -dopowiedziałam, zwracając się do Nialla, który ciężko westchnął po moich słowach. Dobrze chłopcy, że wiecie, iż jesteście na straconej pozycji.
-No gadaj, nie mamy całego dnia -rzuciłam zirytowana.
-Amy...-zaczął Louis, ale uciszyłam go spojrzeniem. Pomamrotał sobie coś pod nosem, ale nie wtrącał się już więcej. Usiadł za to na kanapie i założył ręce, jak obrażony dzieciak. Skoro mam go z głowy, swój wzrok znów utkwiłam w Niallu. 
-Więc...?-zapytałam, siadając koło niego, jednak uważając na szkło. Trąciłam go lekko ramieniem i uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Westchnął kolejny raz tego dnia i podał mi zwiniętą w rulonik gazetę. Nawet nie zauważyłam, że ją trzyma. Wyjęłam ją ostrożnie z jego poprzecinanej ręki. Kolejny punkt na liście: zabandażować mu dłoń. Rozwinęłam szybko kolorowe czasopismo i nie musiałam długo szukać odpowiedzi, bo już na pierwszej stronie mogłam podziwiać gorący pocałunek Liama i Emily. A to numer! Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a Niall skarcił mnie spojrzeniem. Skoro tak się wściekł o to zdjęcie to znaczy, że... 
-Jesteś w niej zakochany? -wykrzyczałam, nie mogąc zachować tego dla siebie. Może nie byłam jakąś wielką fanką One Direction po tym, co zrobili mi Zayn z Harry'm, ale nadal czytam kolorowe czasopisma podczas wizyt u makijażystki. W każdym artykule Niall mówił, że czeka na kogoś wyjątkowego. Czyżby to była Emily. To byłaby najromantyczniejsza historia świata! Od trzech lat pozostaje singlem z powodu blondynki. To przecież tyle czasu! Spuścił speszony wzrok, ale pokiwał lekko głową. 
-O matko, naprawdę?
Podekscytowanie biło ode mnie, jak stąd do Chin. Ale skoro to zdjęcie się pokazało, a on jest w niej zakochany, to znaczy... 
-Tak mi przykro -wykrzyknęłam, kładąc rękę na jego ramieniu. -Ale to uczucie przejdzie, wiesz? Zapomnisz. Nieodwzajemniona miłość jest najgorsza, ale pierwszym stopniej jest zdanie sobie sprawy, że od początku nie miała sensu -westchnęłam i poczułam na sobie wzrok Louisa. Odpowiedziałam mu nieśmiałym uśmiechem, ale on nadal wpatrywał się we mnie intensywnie. Czyżby mój przyjaciel wiedział więcej ode mnie? A może chciał mi coś przekazać? Mam się zamknąć? Pogarszam sprawę?
-Chyba powinienem opatrzyć sobie tą rękę -rzucił Niall, przerywając ten dziwny moment. Zamrugałam kilka razy, ale po chwili puściłam jego ramię, kiwając lekko głową.
-Pomogę ci -odparł Louis i wstając z kanapy, udał się za przyjacielem do prawdopodobnie łazienki. Podniosłam się powoli z podłogi i udałam się do kuchni. Jeżeli dobrze strzelam to pod zlewem powinna być zmiotka i szufelka. Zajrzałam tam i przybiłam sobie w myślach piątkę. To się nazywa kobieca intuicja! Wzięłam w rękę jeszcze worek na śmieci i ruszyłam robić porządki. Większe kawałki od razu wrzucałam do worka, ale przy tych mniejszych musiałam się potrudzić użyciem zmiotki i szufelki. 
-Amy, przestań, pomoc domowa i tak niedługo tu będzie! -krzyknął za moimi plecami Louis, co sprawiło, że podskoczyłam w miejscu i lekko skaleczyłam się trzymanym odłamkiem. Podbiegł do mnie szybko i złapał moją dłoń w swoje ręce. 
-To naprawdę nic. Będę żyła -odparłam słabo, zaskoczona jego szybkością. Obejrzał ze zmartwieniem wypisanym na twarzy moją dłoń, po czym zajrzał mi w oczy. 
-Przepraszam,nie chciałem, by coś ci się stało. To ostatnia rzecz, jakiej pragnę. Nie chcę byś cierpiała -wyrzucił szybko ze skruchą w głosie. Czy mi się tylko wydaje, czy jemu nie chodzi tylko o to głupie skaleczenie? Podniosłam drugą rękę i położyłam na jego policzku, głaszcząc go powoli.
-Nic mi nie jest -zapewniłam i potargałam jego włosy, za co zgromił mnie spojrzeniem. Wybuchłam śmiechem, widząc jego minę, a on westchnął głośno. 
-I po romantycznym nastroju nici -jęknął, za co walnęłam go w ramię.
-Jeszcze będziesz rzygać od tego romantyzmu, kochanie -odparłam wyjątkowo przesłodzonym głosem i ruszyłam na poszukiwania Nialla. 



Witajcie kochane!
Te ostatnie tygodnie to dosłownie wariactwo dla każdej z nas. Nawet nie rozmawiałam z Emily o dzisiejszym wstawianiu rozdziału, ale wiem, że by się zgodziła, a bardzo na niego zasługujecie, pomimo waszych nielicznych komentarzy. Na szczęście ilość waszych odwiedzin mówi o tym, że jednak jesteście z nami, za co wam ogromnie dziękuję! <3
Dajcie znać, co sądzicie o rozdziale,
xoxo Amy

4 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba!
    Tęskniłam!!! :**
    Mam cichą nadzieję, że Amy i Harry będą razem, ale to tylko moje głupie pomysły, nie bieżcie ich do siebie.
    Kocham Was!

    Kisses xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam was <3
    ojoj się porobiło z Liamem i Emily :) nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brakuje mi Harry'ego i Zayn'a ;( Ale rozdział śliczny :#
    ~ G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Nominuję Cię do Liebster Blog Award! :)
    Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://eeriefemale.blogspot.com/2014/06/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń