piątek, 4 lipca 2014

TOM II: część szósta

z perspektywy Emily

Zawiesiłam transparent nad wejściem, by wyglądało to jak przyjazna impreza. Lecz ja nie postrzegałam tego w ten sposób... Na samą myśl o tym, że będę musiała pocałować na niej Harry'ego mdliło mnie od środka. I to w jaki sposób mnie wykorzystał wcale tego nie ułatwiało.
Zakład.
I pomyśleć, że dałabym się nabrać na jakąś słabą przyjaźń i wieczną szczerość. Jak mogłam  być tak głupia? Jak mogłam zaufać tym zakłamanym oczom, które zapewne okłamały już niejedną dziewczynę?
Patrząc na to z perspektywy czasu zauważyłam jak bardzo musiałam mylić się do niego i do nich. Dopiero teraz zauważyłam jak ślepa byłam dając nabrać się na tak wyczuwalną na odległość ustawkę? Jestem tylko ciekawa czy Niall był w to zamieszany. Bo jeśli tak to...
- Emily, mogłabyś trochę wyżej? - biały uśmiech ukazał się pod czarującym spojrzeniem. Oh, czy on nigdy nie ma dość? Mógłby znaleźć sobie inną ofiarę...
- Liam, mógłbyś sobie pójść? - uśmiechnęłam się sztucznie, przytrzymując się drabinki.
- Nigdy kochanie - poczułam jak szczerzy się szelmowsko. Och, rzygam tym jego pseudo seksownym uśmieszkiem, na który leci każda napalona nastolatka. I nie mam pojęcia za co one go lubią. - Musisz się przyzwyczaić, że przez cały wieczór będziemy tylko ty i-
- Śnisz - parsknęłam i odwróciłam się do niego.
- Moglibyśmy porozmawiać, tak wiesz - chrząknął, a ja westchnęłam może trochę za głośno - porozmawiać - dodał po chwili.
Przewróciłam oczami, nie wiem który raz z kolei, jednak odwróciłam się do niego i zeskoczyłam z drabiny, stając z nim twarzą w twarz.
- Odejdź sobie, chyba że naprawdę zależy Ci na tym, by do końca życia nie móc zbliżać się do mnie na 10 metrów skarbie - zmarszczyłam noc i odeszłam.
Jezu, chce mieć to za sobą - ten cały pocałunek z Harrym. On nic dla mnie nie znaczy. Chciałabym, żeby po prostu to się skończyło. Ta cała gonitwa, ten cały pośpiech i te wszystkie kłamstwa. A to wszystko tylko dla pieniędzy. Oddałabym wiele, by móc skończyć z nimi raz na zawsze i uwolnić się z ich sznurków. Mam dość tego wszystkiego.
Mam dość tych sztucznych uśmiechów, za które stać mnie na kawalerkę, za które kupuje lunche w restauracji czy popijam drinki.
Ale oddałabym to wszystko - te pieniądze, te przywileje, by znów stać się dawną Emily, którą o dziwo już niestety nie jestem. Nie uśmiecham się szczerze, bo nie mam do tego powodów.
I pomyślałby, że życie jest proste. A tu bum. Każdy zawsze chciał być dorosłym, samodzielnym człowiekiem. Móc pracować i dbać o siebie samego, zarzekając się przyjmowania na klatę swoich problemów.
A wtedy to wydawało się tak błache...
Znalazłam się za drzwiami frontowymi, opierając się o nie. Westchnęłam cicho, przeszukując kieszenie w poszukiwaniu paczki ulubionych papierosów, które uspokoiłyby moje zszargane nerwy. Włożyłam rękę w druga kieszeń, jednak i tam nic nie napotkało moich palców. Tupnęłam nogą zawiedziona, wkładając rękę we włosy.
- Cholera! - przeklęłam, uświadamiając sobie że kurtkę z papierosami zostawiłam powieszoną na kanapie w salonie, a na ramionach mam tylko cienki materiał bluzki.
No bo kto normalny w złości myśli o tym, by się nie przeziębić?
- Chcesz fajkę? - wzdrygnęłam się na miękki ton głosu Zayna. Odwróciłam się do niego, by spojrzeć w jego orzechowe oczy i utonąć w nich po raz kolejny.
Otworzył paczkę i wystawił dłoń.
- Dzięki - wyciągnęłam papierosa i włożyłam go do ust, poszukując w spodniach czegokolwiek, czym mogłabym podpalić tytoń. Jasna cholera! - Masz może-
- Jasne - uśmiechnął się i zaciągnął się papierosem. Włożył dłoń do kurtki skórzanej i wyjął ją, zaciskając w palcach obiekt moich pożądań. - Proszę - podał mi zapalniczkę, a ja grzecznie odpaliłam nią fajkę. Poczułam chłód przebiegający po moich ramionach. - Zimno Ci? - spytał, zauważając nagłą reakcję na temperaturę.
Pokiwałam głową twierdząco, a on jak na zawołanie zdjął skórę z ramion i odział nią moje ręce.
- Dzięki - westchnęłam, wkładając tytoń do ust. Wypuściłam dym z ust, tuląc się do kurtki.
Może nie jest taki zły? Może wreszcie nauczył się tego, że serca innych ludzi nie są do manipulowania?
- Co słychać? - spytał nagle, a jego zainteresowanie moją osobą zdziwiło i rozbawiło mnie jednocześnie. Co to do cholery jest? Nagle chce zostać moim pieprzonym przyjacielem?!
- W porządku - skłamałam, wiedząc że zupełnie nie obchodzi go to jak wiedzie mi się w życiu. Po prostu albo chce się zrehabilitować, albo po prostu chce być... w nadmiar miły. - A u Ciebie? - postawiłam pytanie, tka jak wypadało.
- Dobrze, właśnie kończymy nagrywanie trzeciej płyty - uśmiechnął się, patrząc przed siebie. Zaciągnęłam się fajką. - I w sumie to fajnie - dodał i zaciągnął się petem po raz ostatni. Wyrzucił niedopałka na ziemię i zgasił go podeszwą od buta. - Stresujesz się dzisiejszą imprezą? - powiedział, a na samą myśl o moim pocałunku z Harrym po ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Ten chłopak wywoływał u mnie odrazę, bo skoro zakłada się o dziewczyny, w dodatku dwie i zakłada się o ich miłość, jest dla mnie niczym więcej niż nic nie wartym dupkiem i tragicznym oblechem.
Z resztą Zayn wcale nie był lepszy. Sam zarzekał się o swojej miłości do mnie, tuląc w tym samym czasie Amy.
I może to rzeczywiście przeszłość, ale także rzeczywiście nie potrafię jak moje serce zostało złamane i to dwa razy.
To naprawdę bolesne.
- Nie - widocznie kłamstwo było w cenie, gdyż szło mi naprawdę dobrze. Nie jestem pewna czy wiarygodnie, ale nie miałam żadnych oporów, by fałszować prawdę i to jeszcze z normalnym wyrazem na twarzy. - To tylko pocałunek, całowałam się tysiąc razy - zażartowałam, odgarniając włosy z ramion. Poczułam jak opadają na plecy powoli.
Między nami nastała głucha, dość krępująca cisza.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
Chłopak przez chwilę stał nieruchomo, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Miałam nadzieje, że się odezwie, jednak jak widać przeliczyłam się, a on ignorując mnie i to, że nadal stoję koło niego z jego kurtką na ramionach, bez słowa wszedł do domu.
Ani pa, ani do zobaczenia, ani pocałuj mnie w dupę.
A wal się!
Dopaliłam papierosa i podążyłam w ślady Zayna, który namiętnie konwersował z Liamem, widocznie na mój temat, gdyż gdy tylko pojawiłam się za progiem, Payne stuknął konwersanta w ramie, a ten obrócił się z uśmiechem.
Zachowywaliśmy się jak nieznajomi, po tym co przeszliśmy. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy nigdy się nie całowali.
A serio, robiliśmy to wiele razy.
Zawsze myślałam, że to ja powinnam wstydzić się swojego dwufrontowego obiegu, jednak nie ja byłam tą która powinna się wstydzić, a tym bardziej tym która była winna całemu zajściu.
- Wychodzę! - powiedziałam i podniosłam się z kanapy. Nie wiedziałam, dokąd zmierzam, ale patrząc na wszystkie wydarzenia z przeszłości nie mogło skończyć się to dobrze.

z perspektywy Amy

O nie! O nie, nie, nie, nie! Zgryzłam kawałek mojego perłowego lakieru do paznokci. Miałam wyglądać idealnie, a teraz wszystko będzie nie tak! Spokojnie Amy, wdech! Wydech. Dlaczego muszę się tak denerwować? To przecież zwykła impreza, na której mam udawać, że jestem zakochana w moim najlepszym przyjacielu. Drobnostka. Przecież do cholery jestem aktorką! Potrafiłam udać przed Harry'm, że podoba mi się Zayn na tyle dobrze, że uwierzyła w to nawet moja najlepsza przyjaciółka! To nie jest jakieś wyjątkowo trudne zadanie aktorskie!
Nagle poczułam dłoń na ramieniu, co sprawiło, że lekko podskoczyłam. Odwróciłam się szybko do tyłu, by zobaczyć, że zakłucaczem mojego spokoju okazał się być Niall.
-Masz, pomoże ci się rozluźnić -powiedział, przysuwając mi czerwony kubeczek pod nos. Skrzywiłam się, gdy poczułam z niego mocną woń alkoholu i pokręciłam głową.
-Jestem rozluźniona -odparłam pewnie, sprawnie go wymijając. Wiem, że nie byłam, ale czułam, że jeśli dziś nie będę trzeźwa, może stać się coś niedobrego.
-Możesz oszukać Louisa, Harry'ego, a nawet Emily, ale mi nie wmówisz, że nawet trochę nie denerwujesz się tym pocałunkiem przed kamerami -rzucił, chwytając mnie za nadgarstek. To takie dziwne, że nigdy się z nim jakoś nie zadawałam, ledwo zmieniliśmy kilka zdań, a jest do mnie na tyle podobny, że wie, o czym myślę. Wszystko przez ten głupi incydent z Harry'm. Gdyby nie to, nigdy nie zdołałby mnie poznać w aż tak wielkim stopniu. Nie byłoby po prostu ku temu sposobności, czy okazji. Postanowiłam jednak nie dać mu tej satysfakcji i przewróciłam arogancko oczami, by zaraz utkwić wzrok w jego niebieskich tęczówkach, uśmiechając się ironicznie.
-Jestem aktorką Niall, nie robię tego po raz pierwszy -rzuciłam już sfrustrowana tym całym przedstawieniem.
-Ale nigdy nie robiłaś tego ze swoim najlepszym przyjacielem, prawda? -nie dawał za wygraną. Westchnęłam głośno, przyznając mu rację, wyciągnęłam kubek z jego dużej dłoni i pociągnęłam spory łyk.
 -Zadowolony? -zapytałam oschle. Chciałam, jak najszybciej skończyć rozmowę o nieuniknionym pocałunku. Co jeśli ja poczuje coś więcej, a on nie? To pytanie nie dawało mi spokoju. Chciałam, byśmy okazali się tylko przyjaciółmi, ale tyle czasu, ile razem spędzamy i to, jak się do siebie zbliżyliśmy nie polepszało mojej sytuacji. Boję się, że to zniszczy wszystko! 
Pociągnęłam kolejny duży łyk, aż opróżniłam cały kubek. Niall przyglądał mi się z uśmiechem na ustach. Tak palancie, miałeś rację. Szczęśliwy? Zmierzyłam go groźnym spojrzeniem, na co podniósł do góry dłonie w obronnym geście i odszedł w swoją stronę, śmiejąc się pod nosem. Szybko dolałam sobie kolejną porcję trunku i odstawiłam ją na stolik. Powiedziałam jej ciche: czekaj tu na mnie i ruszyłam w stronę użerającego się z balonami Louisa. Mam nadzieję, że nikt mi niczego nie dosypie.
-Weź już je zostaw, bo popękałeś więcej, niż nadmuchałeś -rzuciłam, gdy stał do mnie tyłem. Wyciągnęłam z przezroczystej siatki różowego balona, przykładając go do ust.
-Dam radę! -krzyknął, odwracając się do mnie, w momencie gdy wiązałam już pętelkę na końcu balona. -Naucz mnie tylko wiązać je do końca i powiedz, w jakim momencie mam już nie dmuchać! -dodał, gdy rzucałam różową kulkę na ziemię. Zaśmiałam się serdecznie i wyciągnęłam z siatki zielony balon, podtykając mu go pod nos.
-Dmuchaj -poradziłam, a sama oparłam się o stolik za mną, lekko na nim siadając. Wziął balon za szyjkę w dwie ręce i zaczął pompować w niego powietrze. -Jeszcze -rzuciłam, gdy chciał przerwać. -Już! -krzyknęłam szybko, a on wypuścił z dłoni balona, który uciekł z specyficznym, piszczącym dźwiękiem.
-Musiałaś mnie straszyć? -podniósł na mnie głos, po czym wybuchnął śmiechem. Zawtórowałam mu, odsuwając się od stołu, by przynieść naszego uciekającego balona.
-Jesteś niesamowity -rzuciłam ze śmiechem, gdy go mijałam. Złapał lekko mój nadgarstek, zatrzymując mnie w miejscu. Obrócił mnie twarzą do siebie i przyciągnął za biodra, przyciskając do ściany za mną. Bardziej się w nią wtuliłam, gdy oparł swoją dużą dłoń tuż przy mojej głowie. Podniosłam dłoń do jego policzka i lekko go pogłaskałam, co sprawiło, że przesunął się bliżej. Przejechał nosem po moim poliku, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami.
-Nie, to ty jesteś niesamowita -wymruczał, zbliżając do siebie nasze usta. Poczułam milion motyli w moim brzuchu, jakby to miał być mój pierwszy pocałunek. Mój oddech przyspieszył, a serce zaczęło bić szybciej. Przymknęłam oczy i...
-Louis! -usłyszałam zdenerwowany głos Harry'ego, na co tylko przewróciłam oczami. Jak zwykle!  Przyjaciel odwrócił ode mnie swoje spojrzenie i również zirytowany zerknął na loczka. -Miałeś mi pomóc z tym transparentem, bo Emily się gdzieś zmyła! 

Louis przygryzł dolną wargę i mijając mnie, lekko ścisnął moją dłoń, po czym puścił mi oko, gdy znikał z beznadziejnym Harry'm za drzwiami. Choć z drugiej strony, może dobrze, że nam przerwał? W końcu prawie pocałowałam mojego najlepszego przyjaciela! Wiem, że miałam to zrobić tak, czy siak, ale przecież jeszcze nigdzie nie ma reporterów. Widocznie tak się nastawiłam na całowanie go, że z tego całego stresu się zapomniałam. Bo tak było, prawda?


Hej hej miśki!
Wracamy do Was z nowym rozdziałem w tym wakacyjnym czasie. Jest to tylko taki mały wstęp do tego, co wydarzy się później. Mam nadzieję, że tak, jak ja nie możecie doczekać się kolejnego rozdziału, który zmieni wszystko! :)
Co u was? Jak wakacje?
Kocham Was, do kolejnego,
Amy xoxo 


 Cześć misiaczki, 
tak dawno nas tu nie było, a ja tak strasznie za wami tęsknię. 
Czemu liczba komentarzy spadła? Uh, strasznie chciałabym by powrócili ci starzy czytelnicy i ci nowi się udzielali. Jest mi troszkę przykro, bo z Amy robimy wszystko, co możemy byście dostały rozdział, poznały dalsze losy siódemki naszych bohaterów i nie wiem, co robić, by więcej osób opisywało nam swoje wrażenia chociażby w krótkich opiniach, cokolwiek. 
Kocham was, pamiętajcie, 
Emily x

3 komentarze:

  1. następny rozdział wszystko zmieni? już nie mogę się go doczekać, proszę napiszcie go jak najszybciej ;p robi się coraz ciekawiej ;p no a ten rozdział po prostu wow ;o jest niesamowity ;p do następnego, trzymajcie się buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, świetny. Czekam na następny, życze weny.
    Zapraszam!
    1. http://i-miss-everything-we-did.blogspot.com/
    Co przeważy szale żywota? Przyjażń, miłość czy nienawiść, samotność.
    2. http://thinking-empty.blogspot.com/
    Zayn i Perrie, idealna para od kiedy pamiętamy. Jednak teraz coś się zmieniło, już nie jest tak jak kiedyś. Kto będzie temu winny?
    3. http://i-hope-your-heart-is-strong-enough.blogspot.com/
    "Usiadłam w osłupieniu na fotelu. Dopiero teraz dotarło do mnie to co się stało. Straciłam rodziców. Może nie byli idealni, ale kochałam ich. Może nie okazywałam tego, ale jak każde dziecko kocham swoich rodziców.
    Pojedyncze łzy spływały po moich policzkach, ścisnęłam mocno powieki, by łzy nie poleciały strumieniami. Gdy byłam młodsza płacz stanowił dużą część mojego życia, był taką odskocznią od rzeczywistości. Ale wtedy byłam inną osobą, bardziej przejmowałam się oceną innych, rodzicami... Teraz to wróciło, to dziwne uczucie w żołądku.
    +
    Robię też zwiastuny.
    http://zwiastuny-doublenik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, świetny rozdział ;).
    Podoba mi się podejście Emily- sprawia wrażenie, jakby nie przejmowało ją nic. W rzeczywistości jest inaczej. Dodatkowo to, że wierzy, że Niall nie jest taki jak reszta 1D jednak o czymś świadczy xd.
    Co do Amy... Uwielbiam tą dziewczynę. Wiem, że to może trochę głupio zabrzmieć, ale na prawdę cieszę się, że Harry zapobiegł temu pocałunkowi, że przerwał jej i Louisowi. Chciałabym, żeby Amy i Harry byli razem. Są totalnym przeciwieństwem, więc wydaje mi się, że zawsze byłyby pomiędzy nimi jakieś skandale xd, co czyniłoby ich związek mega ciekawym. Z Louisem byłoby tak cukierkowo, że aż chciałoby się rzygać z tej słodyczy xd.
    Oczywiście to tylko moje zdanie jako Waszej czytelniczki :).
    No, więc pozostaje tylko czekać na następny rozdział, który mam nadzieję, że będzie taki, jakiego go opisała Amy- nieprzewidywalny i skandaliczny xd.
    Zapraszam do mnie http://giveashitabyourlove.blogspot.com/ http://everyonehaveasecret1d.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń